GRECJA CZĘŚĆ I

 W tym roku po raz kolejny zdecydowałam się na wakacje w Grecji! Gdzie indziej można spać bezpośrednio na plaży, bez żadnych obaw czy zakazów? Oczywiście w Grecji również spotyka się znaki "No camping", ale we wrześniu nikt nie sprawdza tych miejsc zbyt dokładnie, więc spokojnie można tam zostać na noc i nikt nie robi z tego afery. Podczas tego wyjazdu chciałam lepiej poznać codzienne życie Greków i spróbować żyć ich rytmem. Czy mi się udało? O tym będzie w ostatniej części greckiej przygody. 

Zacznijmy od początku. Po powrocie z Zakynthos miałam zaledwie cztery dni na ogarnięcie siebie, ducatosa i zaplanowanie całego wyjazdu. Organizacja, wbrew pozorom, nie jest taka łatwa: winiety, zakupy, pranie, ubezpieczenie, sprawdzenie miejsc noclegowych, pakowanie wszystkiego… I tak nastał dzień wyjazdu. Trasę do Salonik znam już prawie na pamięć. 





Zawsze zatrzymuję się w tych samych miejscach nawet na tankowanie. Klasyczna trasa to Katowice-Ostrawa-Bratysława-Budapeszt-Belgrad-Skopje i Saloniki. Powrót był nieco inny ze względu na powódź i zamknięcie drogi w Ostrawie, ale generalnie tak właśnie wygląda moja trasa do Grecji. Poniżej mapa całego wyjazdu.

Czas na szczegóły!


Na pierwszy nocleg wleciał klasycznie camper park w miejscowości Mszana. Miejsce to jest bezpłatne ! Można tam zrobić serwis campera oraz podłączyć się do prądu. GPS: 49.967346, 18.530716. O tym miejscu pisałam już tutaj: https://www.ohmyvan.pl/2023/12/grecjalefkada.html
Kolejny dzień to przejazd przez Czechy, Słowację i Węgry, aż do granicy z Serbią. Przy granicy węgiersko-serbskiej w miejscowości Roszke znajdziecie fajne miejsce na nocleg, które w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się na duży plus ( powstały nowe i czyściutkie sanitariaty). Na miejscu znajduje się restauracja, w której za 6,00 zł napijecie się pysznego winka. Niestety obsługa nie posługuje się j. angielskim i jest trochę blokada w komunikacji. Tak czy siak polecam bardzo ( GPS: 46.198742, 20.0113503.)

DALEJ JUŻ BYŁO TAK :

1. Na pierwszy nocleg w Grecji wleciała miejscówka przy miejscowości Methoni GPS: 40.43647, 22.60534. Sama miejscówka urocza, piaszczysta plaża, woda spokojna i bardzo płytka przez długi czas. Na miejscu dostępne są toalety, prysznice oraz miła restauracja, w której można zjeść dobrą rybę. Niestety, unoszący się nieprzyjemny zapach przy parkingu z pobliskich koszy na śmieci zdecydowanie zniechęca do dłuższego pobytu. O otwieraniu okna w camperze na noc można zapomnieć, dlatego nie polecam zostawać tutaj na noc.
 



2. Kolejna plaża była wspaniała, bo znajduje się pod samym Olimpem (GPS:40.08646, 22.56722). Widok zachodzącego słońca nad miejscówką Zeusa to niesamowicie piękna sprawa. Idąc plażą w lewo, dojdziecie do części zorganizowanej plaży. Jeśli ktoś ma ochotę, może wypożyczyć leżak lub napić się drinka w którymś z beach barów. To w tym miejscu spełniłam swoje marzenie o fotkach na rurce na greckiej ziemi ! Fajne uczucie spełniać kolejne marzenia. Bez problemu uzupełnicie tutaj wodę ;) Sama miejscówka jest cicha i bezpieczna, polecam.
3. Następną w kolejności była jedyna w swoim rodzaju Psatcha Bach (GPS:38.11630, 23.21787), która uwiodła mnie już swym widokiem z góry. Jadąc krętymi górskimi drogami, było ją widać z daleka. Widok z oddali bajeczny. Plaża otoczona jest górami porośniętymi m.in. zielonymi sosnami. To tutaj widziałam najpiękniejszy zachód słońca w swoim życiu! Gdybym nie chciała dotrzeć do Aten, z chęcią zostałabym tutaj do końca urlopu. Plaża znajduje się w małej miejscowości, w której znajdziecie kilka klimatycznych restauracji (niestety stricte greckiego jedzenia tutaj nie uraczycie), a osoby aktywne znajdą sporo przestrzeni do biegania a po porannym bieganiu kąpiel w ciepłym morzu. Jakie to było przyjemne uczucie! 

Po wyjeździe z Psatach Beach oczywistym miejscem odwiedzin była Kanał Koryncki, który jest jednym z najważniejszych i najbardziej znanych kanałów na świecie. To wąska sztuczna droga wodna, która łączy Zatokę Koryncką z Morzem Egejskim, przecinając półwysep Peloponez i łącząc dwa morza. Jest to niezwykle ważna arteria dla żeglugi, ponieważ pozwala zaoszczędzić czas i omijać konieczność opłynięcia całego Peloponezu. Pomysłodawcą budowy Kanału Korynckiego był Periander, który wysłał swoich posłow do Delf, którzy mieli skonsultować to z Pytią. Jednak kapłanka Apollina stwierdziła, iż gdyby Zeus chciał, by Peloponez był wyspą, to zrobiłby z niego wyspę.

Kilka ciekawostek o Kanale Korynckim:

Długość: Kanał ma około 6,3 km długości.

Szerokość: Ma średnio około 21 metrów szerokości, więc jest zbyt wąski dla większych statków.

Budowa: Budowa kanału rozpoczęła się w XIX wieku, ale projekt ten miał swoje korzenie już w starożytności. Pierwsze próby budowy podejmowano już w VII wieku p.n.e., jednak ostateczną realizację zakończono dopiero w 1893 roku.

Widok: Kanał jest znany ze swoich wysokich klifów, które sięgają do 90 metrów w niektórych miejscach. Widok z mostu nad kanałem jest naprawdę spektakularny, a spacer po jego brzegu to świetna okazja do podziwiania tego  miejsca.

 Kanał Koryncki to jedno z tych miejsc, które w głowie i wyobrażeniu wygladają niesamowicie, ale w rzeczywistości potrafią zawieść. Planując wizytę, oczekiwałam, że zobaczę coś spektakularnego, wielkiego, wyjątkowego. Niestety, rzeczywistość okazała się znacznie bardziej przyziemna.

Zacznijmy od samego miejsca- kanał jest wąski, niewielki, otoczony wysokimi, surowymi klifami. Może to kwestia moich oczekiwań, bo spodziewałem się czegoś bardziej monumentalnego, czegoś, co zapiera dech w piersiach. Niestety, kanał nie robi wrażenia, a otaczający go krajobraz jest raczej nijaki.


Jeśli chcecie zaparkować kampera, polecam to miejsce GPS: 37.926402,22.99300.  Ale z ostrożnością! Wszystkie drogocenne rzeczy warto schować i dobrze zabezpieczyć. Miejsce to nie należy do najbardziej bezpiecznych.

Po wizycie w Koryncie można było ruszyć dalej w kierunku pierwszej stolicy Grecji, czyli Nauplion. Oczywiście grzechem byłoby nie odwiedzić starożytnej miejscowości Mykeny. Droga do Myken wiodła wzdłuż plantacji pomarańczy, mandarynek oraz cytryn. Pięknie!  Mykeny było jednym z najważniejszych centrów cywilizacji mykeńskiej w okresie od około 1600 do 1100 roku p.n.e. Okres ten jest czasem rozkwitu kultury nazywanej „mykeńską” właśnie od nazwy tego miasta. Mykeny były siedzibą legendarnego króla Agamemnona, znanego z „Iliady” Homera, jako przywódca Greków w wojnie trojańskiej. Mykeny były potężnym ośrodkiem politycznym, wojskowym i handlowym. W mieście znajdował się rozległy pałac oraz liczne grobowce królewskie, w tym słynny Grób Agamemnona (znany też jako Skarbiec Atreusza). Charakterystycznym elementem miasta jest Lwia Brama, która do dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zabytków starożytnej Grecji.

Pod koniec XIX wieku archeolog Heinrich Schliemann, który wcześniej odkrył ruiny Troi, rozpoczął wykopaliska w Mykenach. Odkrył m.in. królewskie groby zawierające bogate skarby, w tym złote maski, które były początkowo przypisywane Agamemnonowi, choć ich autentyczność była później kwestionowana.

Cywilizacja mykeńska była pierwszą zaawansowaną kulturą na greckim kontynencie, rozwiniętą w architekturze, sztuce, piśmie (system pisma Linear B) oraz wojskowości. Upadek Myken miał miejsce około 1100 roku p.n.e., prawdopodobnie z powodu najazdów z zewnątrz lub katastrof naturalnych, co rozpoczęło tzw. wieki ciemne w Grecji.

Mykeny to dziś ważne stanowisko archeologiczne, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, przyciągające turystów i badaczy z całego świata.

Niestety, zwiedzanie Myken odbyło się w nieco trudniejszych warunkach, bo towarzyszył mi nieznośny upał. Żar lał się z nieba, słońce świeciło bezlitośnie, a wokół rozpościerał się krajobraz kamieni i wypalonej od słońca ziemi, zupełnie pozbawiony cienia. To miejsce, choć pełne historii, stało się prawdziwym wyzwaniem w takich okolicznościach.


Cena biletu 12 Eur.










Next:👉 Nafplio, czyli pierwsza stolica Grecji 💗




















Komentarze